wtorek, 20 sierpnia 2013

LUBIĘ... SZKOŁĘ?!

Kartkówki, sprawdziany, odpytywanie, zakuwanie. Pewnie tak większość uczniów postrzega szkołę. To nie jest błędne myślenie – ba, powiedziałabym, że to jest właśnie prawidłowe, w końcu o to chodzi, by się w tej placówce uczyć. Systematyczna nauka to początek wielkiego łańcucha. Ona prowadzi do dobrych ocen, dobre oceny do dobrej średniej, dobra średnia do stypendium, stypendium do zakupów… Nie zaraz – chyba nie tak to leciało… No i proszę,  jak łatwo idzie się pogubić (że jakie wypracowanie w maju…?!). Dobra, jeszcze raz, tym razem na poważnie. Systematyczna nauka fakt, prowadzi do dobrych ocen, średniej, ale  nie tylko. Systematycznie powtarzanie materiału zaprowadzi nas w końcu do sali, w której usiądziemy elegancko ubrani, a o godz. 9:00 dostaniemy kilka arkuszy A4 i już na pierwszym z nich dopatrzymy się napisu „matura”. Ten moment będzie właśnie punktem kulminacyjnym naszego pobytu w szkole.

Zanim jednak do tego dojdzie, spójrzmy trochę inaczej na szkolną rzeczywistość. Czy naprawdę budzi ona tylko negatywne emocje? A nowi znajomi, przyjaźnie, miłostki? Wycieczki, na których zawsze działo się coś ciekawego (przeważnie w autobusie…)? Przerwy, które niejednokrotnie przypominały najlepszy kabaret; opalanie się na ławce w oczekiwaniu na autobus (ach, oby przyjechał jak najpóźniej…)?  Mnie szkoła kojarzy się właśnie z uśmiechem i radością, przezwyciężaniem własnych słabości (ile tych fikołków?!). To miejsce, gdzie poznało się cudownych ludzi, z którymi robiło się niezapomniane rzeczy, chodziło na pamiętne imprezy.  Bo gdyby nie szkoła, to pewnie nigdy nie weszłabym na Śnieżkę, nie napisałabym „tomiku” wierszy w różowym zeszycie z Barbie, nie przeczytałabym czterech książek o FC Barcelonie,  nie pojechałabym na koncert Enej, nie zjadłabym tylu osiemnastkowych tortów, nie znałabym cotygodniowej oferty sieci sklepów „Biedronka”….

To tylko niektóre wycinki z mojego licealnego życia, które niestety już dobiega końca. Będąc w III klasie LO, mogę spojrzeć na szkołę z innej perspektywy. Nie tylko jako na miejsce do nauki, ale też rozrywki. Brzmi jak oksymoron? A jednak to prawda.  Fakt, nikt nie będzie się tu dobrze czuł, jeśli się sam nie odnajdzie i nie będzie próbował nawiązać kontaktu z nowo poznanymi ludźmi. Jak to zrobić? Bardzo prosto. Wystarczy (na początek) się uśmiechnąć! Brzmi banalnie, ale działa! Patent ten polecam każdemu, ponieważ został przeze mnie wypróbowany. Jak zaczęłam się uśmiechać w I klasie liceum tak do III nie mogę przestać.

            Może właśnie dlatego przeżyłam tyle cudownych chwil w szkolnych murach. Uwieńczeniem tej nauki będzie majowa matura, ale dokładnie 100 dni przed nią, w styczniu, miało miejsce kolejne niezapomniane wydarzenie. Studniówka. Jak to mówi moja mama „bal nad balami co się pamięta latami”.  Gdyby nie szkoła, to przecież nigdy bym nie doświadczyła emocji związanych z tym balem.  Nie szukałabym  odpowiedniej sukienki, nie umawiałabym się do fryzjera z miesięcznym wyprzedzeniem, nie zatańczyłabym poloneza, nie pozowałabym do zdjęcia z czerwoną podwiązką na lewej nodze…

Tak więc oficjalnie z dumą mogę powiedzieć: Lubię szkołę! Bo choć często towarzyszył mi w niej stres, to jest on niczym w porównaniu do radości, jakie ona we mnie budzi teraz i będzie budzić w przyszłości, kiedy to za kilkadziesiąt lat będę oglądać zdjęcia z tego okresu w albumie z Biedronki, który kupiłam z koleżanką (w promocji!) za jedyne 11.99 zł ;).

Uśmiechnięta

1 komentarz:

  1. Uśmiechnięta pisze z perspektywy niemal trzech lat spędzonych w liceum, kończąc i niejako żegnając się z tym etapem swojej edukacji. Autorka zwraca uwagę nie tylko na dydaktyczne aspekty szkoły, ale również przywołuje względy towarzyskie, muzyczne, sportowe czy kulinarne towarzyszące niezliczonym godzinom spędzonym w jej murach. Z tekstu przebijają pozytywne emocje: radość, zadowolenie, a nawet szczęście. Czytelnik nie odczuwa stresu przedmaturalnego; egzamin dojrzałości przedstawiony jest tutaj jako zwieńczenie całego procesu własnej, systematycznej pracy. Dobry artykuł nie tylko dla uczniów, ale i dla nauczycieli!

    OdpowiedzUsuń